Grzegorz Pabel: Kolor to emocja
Wystawy indywidualne /Uczył się Pan malarstwa u Cybisa, malarza przedstawiającego. Jak to się stało, że doszedł Pan w swojej sztuce do abstrakcji?
Naturalnie. Elementy kontaktu z naturą pozostały w moich pracach, ale przestała mieć ona znaczenie dosłowne. Nadrzędne stały się wartości malarskie. Na pewno wpłynął też na to czas – to on pozwolił się sztucę oswobodzić z niewolniczego przedstawiania życia. Przedtem tylko naprawdę wielcy mistrzowie, jak stary Giotto, albo Tycjan, czy Rembrandt, mogli sobie na to pozwolić, narzucić swoją wizję świata. W dawnych czasach malarstwo było rzemiosłem, ale poezja – sztuką. Tycjan nazywał swoje późne obrazy „poezjami”.
Wydaje mi się, że w Pana sztuce też ważna jest poezja…?
Chciałbym, żeby tak było. Ponieważ w sztuce najistotniejszy jest chyba osobisty przekaz, własna opowieść o życiu. Własna emocja. Poezja zaś wiąże się z emocjami tak samo jak malarstwo. Niezależnie od tego czy obraz jest przedstawiający, czy nie – przekazuje emocje artysty. Jego tajemnicę. Ładunek emocji zawarty w dziele sztuki udziela się widzowi; to dlatego wraca się stale do pewnych obrazów, bywa nawet, że pragnie się je posiadać za cenę zbrodni.
Jak się materializuje ten rezultat emocji?
Poprzez pracę, której potrzebne są pewne karby, spokój, przestrzeń. Moje malowanie jest wprawdzie spontaniczne, nie wykalkulowane, ale oparte jednocześnie o pewną konstrukcję, ujawniającą się nawet w formacie. Obraz musi mieć jakiś porządek, tak jak świat.
Co jest w obrazie najważniejsze?
Wszystko. I jego uroda zmysłowa i jego ładunek wewnętrzny; niczego nie można pominąć.
A treść? Czy obraz ma treść?
Każdy obraz ma swoją treść, choć nie zawsze jest ona wyraźnie wyartykułowana: bywa, że odkrywa się ją znacznie później. Obraz bez treści – to jak ciało bez duszy. Dusza nadaje obrazowi sens i życie. Trwanie.
Fragmenty wywiadu Elżbiety Dzikowskiej z Grzegorzem Pablem
Warszawa, październik 1999 r.