Dariusz Mlącki: Koperty z chińskiej bibułki
Wystawy indywidualne w Polsce /Puste koperty - współczesność bez głębi
Niezwykle metaforyczne dzieła Dariusza Mląckiego, bez względu na to, jaką formę przybierają – obrazów, kolaży, obiektów artystycznych – są wizualną poezją. Zawsze niejednoznaczne, otwierają drogę do wielu interpretacji. Taka jest również seria pod tytułem „Koperty”, w której artysta „gra” z widzem, podobnie jak to robili na początku XX wieku wytrawni dadaiści, a następnie ich postmodernistyczni następcy. Artysta przeobraża pierwotne funkcje oraz właściwości zwykłych przedmiotów codziennego użytku, dodając im wręcz metafizycznych znaczeń. To, co ma ochraniać staje się transparentne; to, co trwale – ulotne, itp. Koperty symbolizujące nadchodzące wieści, transfer wiedzy, ale też uczuć, na obrazach Mląckiego stają się pustymi, płaskimi plamami, nie zawierającymi żadnej treści – wiadomości. Nie ma na nich adresatów, ani odbiorców. Są za to roztarte stemple pocztowe lub nieczytelne naklejki. Niektóre ponadto zalakowane zostały starodawnymi pieczęciami, które łudzą nadzieję odbiorców na odkrycie w nich sekretu.
„Koperty” Mląckiego są według mnie niezwykle trafną przenośnią doskonale ilustrującą współczesną komunikację międzyludzką. Wykonane z delikatnej, eleganckiej bibułki zachwycają wizualnie, ale są nietrwałe, „przezroczyste”, chwilowe. Są miłą fasadą pełną ozdobników, ale nie zawierają treści. Nie ma w nich listów, które są nośnikami wartości, opowiadają o emocjach i doświadczeniach. Z tego powodu koperty (czytaj: formy komunikacji) nie mają głębi. Są puste. Może zatem warto je wypełnić?