Aneta Jaźwińska: Dzień i noc

Wystawy indywidualne zagraniczne /
 nazwa
Dzień i noc / Day and night
 termin
 kuratorzy
mgr Jarosław Tondera
 wstęp
Darmowy

CHOĆ TO TRUIZM, trzeba wciąż, do skutku powtarzać: postęp w sztuce nie istnieje! Dzieła sprzed chwili, sprzed dziesiątków, setek i tysięcy lat mogą mieć podobną wartość, jeśli tylko posiadają tę niewyrażalną słowem siłę magiczną, która je odróżnia od najpiękniejszych zjawisk natury. Niezależnie od aktualnych trendów i mód, niezależnie od dominujących poglądów na miejsce sztuki i artystów w życiu społecznym, wciąż rodzą się nowi twórcy, którym obce są rygory sztuki skoszarowanej, uwięzionej w normach modernizmu albo postmodernizmu. Tacy ludzie muszą malować, zestawiać kolory i ryzykować trudne rebusy kompozycyjne. A przecież wiedzą, że tylko rozsmarowują sklejone drobiny związków chemicznych na płótnie, kartonie czy jakimś innym podłożu. I chwała im za to! Ich żywiołem jest malarstwo, a nie nowe, karkołomne koncepcje kultury. Nowe środki wyrazu pochodzą z rozwoju cywilizacyjnego, a nie z deklaracji apostołów nowych języków w sztuce.

Zbigniew Gostomski, czołowa postać polskiej awangardy artystycznej, współtwórca warszawskiej Galerii Foksal i aktor teatru Tadeusza Kantora Cricot 2, otrzymał kiedyś propozycję dużej wystawy w Narodowej Galerii Sztuki Współczesnej Zachęta. Przysłał pejzaże – konsternacja była więc pełna! Tymczasem muzyk, jeśli nawet nie koncertuje, powinien codziennie ćwiczyć ucho, ręce i duszę, zaś malarz musi utrzymywać w sprawności oko, rękę i wrażliwość. I wiarę w sens swojej pracy. Nikt dotąd nie rozszyfrował splotu czynników, które powodują, że jeden obraz jest znakomity, a inny powstały w podobnych warunkach jest tylko przeciętny. Trzeba wciąż pracować i mimo wątpliwości wierzyć w jej sens. Jak rowerzysta, który upadnie, gdy nie jedzie – to taka trochę fizyczna zasada rozwoju.

Aneta Jaźwińska należy do sporej grupy osób prawdziwie twórczych, a zarazem na tyle niezależnych, że robi obrazy tak, jak uważa za stosowne. Wie na przykład, że każdy nawet najpiękniejszy motyw wymaga profesjonalnej analizy i potem twórczej interwencji. Tak jak malarze pracujący w plenerze „wycinają drzewa w pejzażu”, czyli eliminują te (na szczęście tylko w obrazie), które nie odpowiadają przyjętej zasadzie kompozycji. Bo przecież najlepsze dzieła w tej warstwie są tak precyzyjnie zrównoważone, jak matematyczne równanie. Kultura w swej podstawowej definicji to umiar i właśnie równowaga – a rewolucje przynosiły zawsze chaos i bezmiar zła. Wielu głośnych „nowatorów w sztuce” (znów powtórzę: postęp w sztuce nie istnieje) dlatego wymyśla nowy język i nadaje mu rozgłos, bo nie jest w stanie opanować istniejącego, albo nie ma w nim nic do powiedzenia. Jeśli zamąci się kryteria wartości, wtedy łatwiej wmówić ludziom ignorancję, szczególnie w społecznościach o słabej wrażliwości… A kolejne „-izmy” w sztuce to nic innego jak ekspozycja różnych warstw sprawdzonych dzieł uznanych za najistotniejsze dla naszej cywilizacji.

Mimo „komórki w każdej kieszeni” wciąż są ludzie ręcznie notujący niebanalne miejsca na Ziemi. Miejsca, osoby, emocje, bo kilkoma plamami koloru można wyrazić wszystko. Witold Gombrowicz, kpiąc z malarzy (jak to Polak) pisał w Dziennikach, że „to ci, którzy swoimi szczoteczkami do zębów próbują wyrazić ziejący blaskami kosmos”. Nie chciał uwierzyć, że niektórym się udaje, a co ważne: są też tacy, którym to jest potrzebne. Aneta Jaźwińska nie pracuje w próżni i nie trzeba dwustu lat, by zweryfikować sens tej pracy. Mam w pamięci wielu zdolnych ludzi, którzy uwierzyli w sukces związany z aktualną modą. Nie chcieli pamiętać, że moda ma to do siebie, że musi wciąż się zmieniać, bo taka jej natura. Dziś nikt ich nie pamięta, a „dzieci minionego rozgłosu” to zawsze frustraci, świadomi sprzedaży talentu za czterdzieści srebrników…

Aneta Jaźwińska spełnia kryteria sprawności zawodowej: patrzy, widzi, ocenia i czuje. Przede wszystkim jednak maluje, nie patrząc na mijające hasła obowiązujących mód i robi to znakomicie. Współczesne warunki pozwalają milionom być i widzieć na własne oczy cuda świata, ale tylko nieliczni umieją ten zachwyt zanotować tak, że potem inni dziwią się: jak to się stało, bo przecież byłem tam, a nie widziałem! Aneta widzi to co najważniejsze, więc chwała Jej za to. To nie tylko profesjonalizm, bo zawodu można nauczyć: może to talent jakiś wyjątkowy?

Rafał Strent, wrzesień 2022 roku

Aneta Jaźwińska: Dzień i noc